Międzynarodowy Kongres Bałtycki - nasze wrażenia
W tym roku odbyła się 64. edycja Międzynarodowego Kongresu Bałtyckiego. Sopot od lat przyciąga wielu brydżystów (z różnych krajów). My pojawiliśmy się tylko na trzy dni, ale chcieliśmy wyciągnąć z tego kongresu jak najwięcej. W Sopocie graliśmy od piątku rano (nie polecam nikomu wyjeżdżać z Warszawy przed 6 rano na brydża) i zależało nam na tym, żeby się sprawdzić przeciwko dobrym graczom.
Sopot 9/10
Sopot jako miasto jest śliczne. Nie ma tutaj żadnych wątpliwości. Piękne molo, mnóstwo atrakcji i miejsc, żeby usiąść i miło spędzić czas. Jest gdzie zjeść, gdzie napić się albo kupić różnego rodzaju pamiątki (nawet oscypki?!). W głównej części Sopotu nawet późno w nocy coś się dzieje. Bliskość morza od sali gry też jest sporym atutem, bo w razie wolnego poranka lub popołudnia można pójść i złapać trochę słońca.
Warunki do gry - 7/10
Turnieje co roku są rozgrywane na ogromnej Hali Stulecia w Sopocie. Największym plusem sali jest to, że pomieści wszystkich chętnych. Brak na niej było odpowiedniej klimatyzacji, która pozwoliłaby komfortowo rozgrywać turnieje. Podczas naszego pobytu na szczęście nie było strasznych upałów, ale gdyby były wyższe temperatury to mogłoby być nie do zniesienia. Dużym problemem okazała się tylko jedna męska łazienka.
Poziom gry - 10/10
Kongres był świetnym miejscem, żeby spotkać bardzo dobre pary. Dodatkowo przyciągnął graczy początkujących dzięki cyklowi turniejów dla amatorów. Jednym słowem każdy mógł znaleźć tam coś dla siebie.
Jedzenie - 8/10
Bliskość morza i molo sprawia, że jest mnóstwo różnorodnych opcji na jedzenie. Jest dużo knajpek, budek z lodami i goframi oraz barów. Każdy znajdzie coś dla siebie, bo wybór kuchni jest ogromny. I oczywiście można zjeść rybę (też byliśmy). Jedyny problem jaki jest związany z jedzeniem to dużo ludzi i dużo brydżystów. Nie wszędzie da się znaleźć miejsce (jak ktoś jest wprawiony w robienie rezerwacji to sobie poradzi). Jedzenie jest stosunkowo drogie (nawet w porównaniu do Warszawy), ale najgorsze są ceny napoi w niektórych knajpach. W jednej z nich znaleźliśmy szklankę kompotu za prawie 40 zł!
Transport - 10/10
Dojazd na kongres w Sopocie jest wybitny. Od stacji Sopot Główny na salę gry jest około 10 min pieszo. Jeżeli mieszka się blisko sali gry to auto wcale nie jest potrzebne. Autem też można dojechać i będzie gdzie zaparkować, więc nie jesteśmy skazani na jedną opcję transportu.
Plan dnia - 8/10
Pierwszy turniej rozpoczyna się o 10, tak jak na innych kongresach. Jak dla mnie było to za wcześnie, bo kto nie lubi wieczorem pójść w stronę plaży i się pobawić? Czasu pomiędzy turniejami było sporo i w zupełności wystarczało na zjedzenie obiadu. Minusem było to, że turniej kończył się chwilę po 21 i już trzeba było ze wszystkim się spieszyć – choć niektóre knajpy serwują steki również po północy.
Jak nam szło? - 9/10
Razem z Iwoną spełniliśmy swoje cele jakim był trening licytacji dwustronnej. Iwona wylicytowała również swojego pierwszego szlema w bez atu (akurat na zwycięzców Grand Prix Polski Par). Krzysztof z Pawłem w jednym z turniejów nagrali ponad 55% i w większości turniejów radzili sobie lepiej niż przyzwoicie.
Podsumowanie - 8,5/10
Sopot to bardzo ciekawy kongres, który może się podobać. Jest to również jeden z droższych kongresów, na które można się wybrać. Jeśli ktoś szuka budżetowej gry w brydża to nie jest to najlepsze miejsce. Jeśli ktoś szuka świetnej lokalizacji, wygody i zabawy to jest to chyba najlepszy możliwy wybór ze wszystkich wakacyjnych kongresów.


To już trzeci wakacyjny kongres, na który wybraliśmy się jako AQ Finesse. Do tej pory odwiedziliśmy już Szczecinecki kongres brydżowy i kongres brydżowy w Sławie. Sprawdź, który z nich był najlepszy!